28 September, 2013

MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ CZY OD PRZEPYCHU GŁOWA NIE BOLI?



Czy kiedykolwiek zastanawialiście się ile rzeczy tak naprawdę potrzebujecie i czy przypadkiem nie staliście się niewolnikami swojego dobytku? I czy to, co posiadamy definiuje nas jako człowieka czy to tylko nic nieznaczący dodatek? Skłaniacie się bardziej ku konsumpcjonizmowi czy minimalizmie?
  
Ja wybrałam minimalizm. Wszystko zaczęło się w momencie, gdy musiałam spakować się do jednej walizki, maksymalnie 20kg i wybrać tylko te rzeczy, które najbardziej potrzebuję i bez których nie wyobrażam sobie życia. I nagle okazało się, że 60% ubrań w mojej szafie jest nienoszona i tylko zajmuje przestrzeń a ja mam ciągle wrażenie, że tylko wybrzydzam, bo przecież taki wybór a ja wiecznie nie mam się w co ubrać. Mnóstwo bibelotów, które tylko się kurzą i mnie denerwują, bo pomimo mojego pedantyzmu mam poczucie, że wciąż jest coś nieposprzątane. Poza tym, lubię otwarte przestrzenie, wystarczy przetrzeć ściereczką i czysto, bez ciągłego podnoszenia i wycierania każdej drobnostki. To samo z podłogą, im mniej rzeczy się na niej znajduje (łącznie z dywanami), tym łatwiej się utrzymuje czystość. Oczywiście nie popadłam w przesadę i nie zamierzam ograniczyć swego całego dobytku do określonej liczby rzeczy, ale postanowiłam pozbyć się wszystkiego, czego nie używam i na pewno już nie wykorzystam. Z całkowitą bezwzględnością i wiecie co? Poczułam niebywałą ulgę. I wolność. Bo w życiu najważniejsze jest by kolekcjonować doświadczenia i piękne momenty niż dobra materialne. Spróbuj a nigdy nie pożałujesz a Twoja codzienność nabierze nowego, cudowniejszego wymiaru.

No comments: